poniedziałek, 20 lipca 2009

(>>>)

Mknę jak co dzień

pośród popękanych chodników

Rytualny slalom między

uliczną galerią cieni

Ocieram się o marynarki maklerów giełdowych,

urzędników biurowych, ludzi biznesu,

hien, sępów, szczurów,

ludzi- cieni

Niektórym z nich wystają jeszcze metki

z napisem „Na sprzedaż”

Manekiny na wystawie

z zastygłymi na twarzach uśmiechami

Gdy próbuję wniknąć w ich spojrzenia

rozpływają się w kałużach

zapadają pomiędzy płytkami chodnika

Pssstryk i już ich nie ma

Są jak neony rozświetlające miasto

jak niedopałki petów rzucone pod wiatr

Pędzę obok nich i powoli sam

staję się częścią ulicznej galerii cieni.
(autor nieznany)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz